Leczenie nowotworów Witaminą C - ważne

04-02-2015

Szanowni Państwo, W związku z poniżej załączonym wpisem na moim blogu, zmuszony jestem to skomentować poniżej, dla informacji i dobra wszystkich Was :

WPIS ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++ Zastosowałam książkowe leczenie. 2 miesiące wlewów z askorbinianu sodu z Niemiec. 80 gram 3 razy w tygodniu. Do tego płyn Lugola 50 mg dziennie. Dieta. Dzis zrobiłam wyniki. Jest gorzej niż było. Rak znacznie przyspieszył. Są 3 nowe guzy a stare się powiększyły. Niech to będzie ostrzeżenie dla innych. Wszystko ładnie wygląda jak się czyta (nie tylko w książce Pana Jerzego ale i w innych źródłach) - w praktyce jednak nie działa. +++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++


Bardzo mi przykro z tego powodu, ale... gdzie tylko mogę (proszę popatrzeć na wywiady w Niezależnej Telewizji) powtarzam do znudzenia : Leczenie choroby nowotworowej nie jest zadaniem prostym. Podanie witaminy C, nawet w dużych liściach nie zawsze jest skuteczne, chociaż w wielu przypadkach tak właśnie było i jest. Gdyby to było takie proste, chory wziąłby serie wlewów i ... po kłopocie. Dlatego nagłaśniam i tłumaczę... jeśli lekarz komuś mówi, że poda np. 20g witaminy C i w ten sposób będzie leczył nowotwór, to jest to oszustwo, ale... tak właśnie się w Polsce dzieje. Jest to zwykłe draństwo, którego dopuszczają się "lekarze" biznesmeni. Czasami podając np. 20 g za 500 zł za jeden wlew !!! (Warszawa). Wiem to z wielu rozmów telefonicznych czy emaili.   Rzeczywiście, przy poważnym podejściu do człowieka chorego na nowotwór, podawanie dużej ilości wit C stanowi "centrum" działania terapeutycznego, ale nie jest jedyna rzecz, którą należy zastosować.   

Żeby zwiększyć PRAWDOPODOBIEŃSTWO (bo gwarancji nikt nie da) wyleczenia choroby nowotworowej (i nie tylko) należy zastosować też wiele różnych technik, suplementów, żywienie, oczyszczanie organizmu z różnego rodzaju toksyn z psychoterapią włącznie itd… itd..! Jak widać, w Pani organizmie ciągle występują braki substancji mu potrzebnych lub istnieją substancje, które mu w prawidłowym funkcjonowaniu przeszkadzają.   Przykład : jeśli PRZYCZYNĄ nowotworu są metale ciężkie, to czy lekarz podający Pani wit C, powiedział Pani o tym? Czy zastosował środki, które metale ciężkie usuwają? Czy zwrócił Pani uwagę na odpowiednią dietę? A co jeśli przyczyną nieodpowiedniego funkcjonowania Pani systemu immunologicznego jest brak minerałów? Czy zaproponował ich uzupełnienie? Jeśli tak, to jakimi minerałami? w jakiej formie itd...   Nowotwór rozwija się ZAWSZE w tkance NIEDOTLENIONEJ.
Czy zaproponowano Pani odpowiednie preparaty czy np. naukę innego rodzaju oddychania itd .. które sprzyjają natlenieniu tkanek?   Żeby witamina C (czy każdy inny środek działający wewnątrzkomórkowo np. wit B17) miała możliwość zadziałania konieczne jest to, żeby miała ona możliwość wejścia do komórki nowotworowej inaczej, bez względu na podaną jej ilość, NIE ZADZIAŁA!
Trzeba wtedy podać specjalne enzymy, które to ułatwią. Czy takie enzymy Pani podano?    Itd ... itd ...   Uginam się pod lawiną emaili typu : dlaczego w związku z tym ja tego nie robię? Nie robię, bo nie mam na razie, gdzie, jak, kim i czym. Oczywiście, że równie dobrze mógłbym zacząć podawać 20g (czy nawet 100g) wit C dożylnie i "kasa by leciała", bo wiem, że w niektórych tego typu ośrodkach "leczących" raka zapisy na wlewy prowadzone są z nawet trzy miesięczni terminami !!!  
A więc, zdesperowanych ludzi nie brak, ale NIGDY nie podejmę się prowadzenia takiego ośrodka żerując na ludzkiej niewiedzy, naiwności i lęku przed śmiercią. Prędzej dam się pociąć !   Dlatego z mozołem organizuję środek, gdzie chory będzie miał możliwość skorzystania z najlepszych metod, środków, technik jakie znam i jakie z dużym sukcesem są stosowane na świecie, ale... ze 100% pewnością mogę powiedzieć, nie będzie to TYLKO witamina C. I dopóki nie będę gotowy na zapewnienie pacjentowi najwyższej możliwej jakości leczenia, to tego robił nie będę, bez znaczenia ile na tym stracę. Pieniądze jak wiadomo, to nie wszystko. Mam lustro, w którym codziennie się widzę i nie chcę, żeby mi pękło ze wstydu J a i sam nie mógłbym popatrzeć sobie w oczy. Piszę to dlatego, że emaili z zapytaniem czy prowadzę taką działalność jest ok. 90%.  Uff… to tyle, trochę chyba wyszło za długo i zbyt emocjonalnie, ale…trudno, taka moja jest słabość  

Jerzy Zięba